– Jesteśmy w takim punkcie, że nie przegrywamy ze słabszymi, ale brakuje nam do najlepszych. Wykorzystujmy swoje szanse – mówi dyrektor sportowy PZTS Stefan Dryszel, podsumowując start Polaków w GAC Group 2013 ITTF World Tour Polish Open w Spale. – Zaczynając od pozytywów, największymi były zwycięstwa naszych zawodników z rywali sklasyfikowanymi ponad 100 miejsc wyżej w rankigu światowym: Jakuba Kosowskiego z Robertem Gardosem (Austria) w turnieju głównym i Klaudii Kusińskiej z Miyu Maeda (Japonia) w kwalifikacjach – powiedział Stefan Dryszel, który przez wiele lat był selekcjonerem reprezentacji.

Doświadczony szkoleniowiec zwrócił uwagę na porażki Polaków w końcówkach decydujących setów, kiedy górą byli przeciwnicy.

– Martwi i boli, że niektórzy przegrywają na przewagi w meczach, w których są bardzo blisko zwycięstwa. I to się niestety powtarza. Wykorzystujmy swoje szanse, a nie przegrywajmy po ładnej grze 12:14 czy 14:16. Czemu wynik nie jest w drugą stronę, dla nas? Gramy w World Tourze kilka razy w Europie i trzeba takie szanse wykorzystywać, aby awansować w rankingu. A my drepczemy w miejscu – kontynuował Stefan Dryszel.

– Nie mogliśmy liczyć, że polscy reprezentanci zwojują turniej, bo np. w singlu w gronie rozstawionych i to z końcowymi numerami było tylko dwoje zawodników, a dwoje kolejnych z racji puli dla gospodarzy. Z miejsc 30 – 31 naprawdę trudno marzyć o zwycięstwach z Azjatami z pierwszej i drugiej dziesiątki rankingu. Daniel Górak wygrał co mógł, a Chuang na dziś to czołówka światowa. To samo z Wangiem, który walczył z „piętnastką”, Niwą.