„W turniejach rangi World Tour trzeba zagrać bardzo dobrze od pierwszej piłki. Dobra postawa czasem nie wystarczy” – powiedział Jakub Dyjas, jedyny polski tenisista stołowy, który uczestniczył w zawodach w południowokoreańskim Daejeon i australijskim Geelong.

22-letni Dyjas, zajmujący 77. miejsce na świecie, nie ukrywa, że oczekiwał więcej po występach w Azji i Australii. W pierwszych zawodach wygrał dwa pojedynki grupowe, zaś w pierwszej rundzie głównej fazy przegrał z Chińczykiem Liangiem Jingkunem 1:4. Z kolei na Antypodach nie przebrnął eliminacji w singlu. W obu imprezach w deblu występował z Hiszpanem Alvaro Roblesem, ale nie zdołali dotrzeć przynajmniej do ćwierćfinału.
– W Korei grałem dobrze, ale niestety nie dałem rady wygrać z Jingkunem. W Australii było już trochę gorzej, w fazie grupowej uległem Chorwatowi Tomislavowi Pucarowi, z którym trenowałem przez cały pobyt w Daejeon. W turniejach rangi World Tour trzeba zagrać bardzo dobrze od pierwszej piłki. Dobra postawa czasem nie wystarczy – ocenił Dyjas, występujący na co dzień w niemieckim TTF Liebherr Ochsenhausen.
W Australii miało miejsce ważne wydarzenie dla niego i narzeczonej Marty Gołoty, pingpongistki klubu Bundesligi TTK Anroechte.

– Zaręczyliśmy się w Geelong. Daty ślubu jeszcze nie ustaliliśmy – dodał reprezentant Polski.

Dyjas wznowił już treningi w ośrodku w Ochsenhausen. Zabraknie go w WT w bułgarskim Panagiuriszte, zagra natomiast pod koniec miesiąca w czeskim Ołomuńcu.
– Wcześniej czeka mnie inauguracja sezonu Bundesligi – 19 sierpnia zmierzymy się z ASV Gruenwettersbach. Decyzją władz klubu w tym sezonie zabraknie nas w Lidze Mistrzów, dlatego za cel stawiamy sobie wygranie Bundesligi lub zdobycie Pucharu Niemiec – stwierdził.
Oprócz Dyjasa, w składzie są Francuz Simon Gauzy, Brazylijczyk Hugo Calderano, Koreańczyk Woo Jin Jang i Austriak Stefan Fegerl.