„Nigdy wcześniej nie pokonałem Austriaka Habesohna, z innymi rywalami wygrywałem dramatyczne końcówki, więc jest się z czego cieszyć. Pokonuję kolejne stopnie w karierze” – powiedział Jakub Dyjas, finalista turnieju tenisistów stołowych ITTF Challenge Slovenia Open.

Były mistrz Polski wygrał pięć pojedynków singlowych w miejscowości Otocec, m.in. po 4:3 z Francuzem Andreą Landrieu w 1/8 finału i Japończykiem Masakim Yoshidą w ćwierćfinale oraz 4:1 z rozstawionym z „jedynką” Danielem Habesohnem w półfinale.

– Nigdy wcześniej nie pokonałem Habesohna, wcześniej przegrywałem wyraźnie 0:3 i 1:3 w lidze niemieckiej oraz podczas drużynowych mistrzostw świata w Halmstad. Na Słowenii rozegrałem z nim bardzo dobry mecz. To kolejny zawodnik, z którym dotychczas mi się nie wiodło. W trakcie niedawnych indywidualnych MŚ w Budapeszczie triumfowałem np. w potyczkach z Rosjaninem Aleksandrem Szibajewem i Szwedem Kristianem Karlssonem. Pokonuję kolejne stopnie w karierze, wygrywam z zawodnikami niepasującymi mi stylowo i będącymi wyżej w rankingu – stwierdził pingpongista Liebherr Ochsenhausen, który jest 70. na liście światowej; Habesohn zajmuje 30. miejsce, Karlsson – 32.

23-letni Dyjas to brązowy medalista mistrzostw Europy z 2016 roku. Dwa lata wcześniej dotarł do ćwierćfinału World Touru w Zagrzebiu.

– W zawodach ITTF Challenge rzadko startowałem, zaś w wyższych rangach World Tourach nie byłem jeszcze w najlepszej czwórce. We wtorek zaczyna się kolejna edycja turnieju w chorwackiej stolicy, ale niestety zostałem wycofany. Zadecydowały obowiązki klubowe, tzn. muszę wziąć udział w obowiązkowej sesji zdjęciowej. W tej sytuacji kolejnym występem będą zawody w Japonii. A póki co cieszę się z sukcesu w Otocec, chociaż liczyłem, że po kilku kolejnych zwycięstwach pokonam też Wei Shihao. Ważne, że udało się rozstrzygnąć dwa pojedynki w końcówkach, np. z Landrieu przegrywałem 2:8 w ostatnim secie. Pokazałem, że wiarą w wygraną, wiarą w możliwość odwrócenia losu meczu można wiele zdziałać. Oczywiście najważniejsza była dobra gra. W finale wysoko prowadziłem w pierwszym secie, lecz go przegrałem. Szkoda, bowiem mogło być 2:0 i 3:1 dla mnie w całym spotkaniu, a tak skończyło się 2:4 – podkreślił Dyjas.

W grze podwójnej Dyjas po raz pierwszy wystąpił z 16-letnim Maciejem Kubikiem i dotarli aż do półfinału, podobnie jak Magdalena Sikorska w parze z reprezentantką Norwegii Ma Wenting. Ćwierćfinał singla osiągnął Marek Badowski.

W singlu kobiet wygrała Węgierka Georgina Pota, z kolei w grze podwójnej triumfowali: Japonki Miyu Kihara i Miyu Nagasaki oraz Brazylijczycy Eric Jouti i Gustavo Tsuboi (w Polsce występował w klubach z Jarosławia i Rzeszowa). Natomiast zwycięzca singla Wei Shihao (Chorwacja) po tym sezonie przenosi się z Unii AZS AWFiS Gdańsk do Dekorglassu Działdowo.