Prezes klubu AZS UE Wrocław, Andrzej Hrehorowicz w rozmowie z PAP przyznał po pierwszym spotkaniu finałowym z Enea Siarką Tarnobrzeg, że chociaż rywalki to zespół z wyższej półki, po cichu liczył na niespodziankę.

– Gdyby w czwartym pojedynku Natalia Bajor ograła Elizabetę Samarę, to w piątym starciu mogło się już wszystko zdarzyć. Widać jednak było, kto jest wyżej rozstawiony. Obie zawodniczki dzieli około 150 miejsc w rankingu. Nie brakowało walki, zaangażowania i wiary, ale zabrakło ogrania – dodał.
Bajor przegrywała z Samarą już 0:2, ale zdołała wygrać trzecią partię. W czwartej trwała wyrównana walka, którą na przewagi wygrała zawodniczka Samary.
– Jedziemy do Siarki na rewanż dalej walczyć. Mamy młody zespół i wierzę, że kiedy dziewczyny nabiorą większego doświadczenia, będą osiągały jeszcze lepsze wyniki. Takie spotkania dużo im dają – podsumował prezes AZS.