„Budujemy drużynę na lata, ale ten proces musi potrwać” – powiedział trener kadry Tomasz Krzeszewski przed mistrzostwami Polski w Gliwicach (1-3 marca), które będą sprawdzianem przed mistrzostwami świata w Budapeszcie (21-28 kwietnia).

Skład na czempionat globu zostanie oficjalnie ogłoszony po przyszłotygodniowych mistrzostwach kraju. Jeszcze niedawno wydawało się, że w najbliższych sezonach reprezentacja opierać się będzie na medalistach MP 2018 z Raszkowa: 23-letnim Jakubie Dyjasie, 21-latkach: Marku Badowskim i Patryku Zatówce oraz 20-letnim Tomaszu Kotowskim. Dwaj pierwsi utrzymali swe pozycje, Zatówka po przenosinach do Niemiec gra w drugiej lidze w rezerwach FC Saarbruecken, a Kotowski nie ma pewnego miejsca w Enerdze Toruń.

– Nigdzie nie jest powiedziane, że pierwsza czwórka na początku wyścigu w takiej samej kolejności dojedzie do mety. Jedni będą robić większe postępy i zostaną w reprezentacji, a część przegra rywalizację z tymi, którzy pojawią się za ich plecami. Chcemy w ciągu trzech lat zbudować drużynę, która przez wiele sezonów będzie należała do najlepszych w Europie. Proces tworzenia zawsze trwa dłużej od niszczenia, dlatego musimy uzbroić się w cierpliwość. Perspektywy na przyszłość są optymistyczne – stwierdził selekcjoner.

Krzeszewski jeszcze nie chce potwierdzić tej informacji, ale wśród kandydatów do występu w MŚ są dwaj 16-latkowie: Samuel Kulczycki (rocznik 2002) i Maciej Kubik (2003). Po awansie z Olimpią-Unią Grudziądz do LOTTO Superligi, bardzo dobrze radzą sobie w elicie. Kulczycki wygrał 10 z 22 pojedynków, zaś Kubik sześć z 16.

– To młodzi i bardzo perspektywiczni zawodnicy, tak zdolnej dwójki od lat nie było w polskim pingpongu, ale nie róbmy im krzywdy i nie mówmy, że już są gwiazdami. Cieszy, że mają świadomość swoich możliwości i ciężko pracują, trenując i w Polsce, i w niemieckim Ochsenhausen. Warto na nich stawiać i inwestować, dawać im szansę w rywalizacji międzynarodowej. Są w kręgu zainteresowań jeśli chodzi o MŚ w Budapeszcie. Patrząc długofalowo, za trzy lata Dyjas będzie miał 26, Badowski 24, Kulczycki i Kubik po 18-19 lat. Musimy spokojnie pracować, tworząc im wszystkim nieprzeciętne warunki do rozwoju, a wówczas będą efekty – podkreślił Krzeszewski.

Za kilka dni szkoleniowiec reprezentacji będzie obserwował kadrowiczów podczas MP w Gliwicach. W przeszłości Krzeszewski dwukrotnie wygrał turniej singla – w 1997 i 2004 roku. Za pierwszym razem nie przegrał ani jednego seta, a w finale pokonał Tomasza Redzimskiego 3:0. Dziś rywalizują w LOTTO Superlidze, Krzeszewski prowadzi Morliny Ostróda, a Redzimski Dartom Bogorię Grodzisk Mazowiecki.

– Drugi tytuł był cenniejszy, gdyż pokonałem Lucka Błaszczyka, mojego partnera deblowego i wówczas najlepszego polskiego zawodnika. Potem ze względu na kontuzję kręgosłupa już nigdy nie wystąpiłem w mistrzostwach Polski, musiałem przedwcześnie zakończyć karierę, dlatego odszedłem jako niepokonany – dodał trener kadry narodowej.