Dorota Bucław, mistrzyni Polski w tenisie stołowym, znalazła się w gronie kandydatów w wyborach do Komitetu Osób Niepełnosprawnych, działającego przy Międzynarodowej Federacji Tenisa Stołowego (ITTF). Wybory odbędą się podczas Mistrzostw Świata Niepełnosprawnych, w dniach 6 – 15 września br. w Pekinie. Dorota Bucław w stolicy Chin stanowić będzie o sile reprezentacji Polski. W sportowym dorobku zawodniczka ta ma m.in. brązowy medal Mistrzostw Europy Niepełnosprawnych z 2013 roku, medale międzynarodowych turniejów w Słowenii, Włoszech, Francji, Słowacji oraz Rumunii, a także występ na Igrzyskach Paraolimpijskich w Londynie w 2012 roku.

Mieszkanka Solca Kujawskiego na co dzień zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi, będącymi konsekwencją złamania kręgosłupa w wieku nastoletnim. Dziś tenis stołowy to całe jej życie, a turnieje ogólnopolskie i międzynarodowe rozgrywa na wózku inwalidzkim, w kategoriach o najwyższym stopniu niepełnosprawności ruchowej.

Przy okazji wyborów do Komitetu oraz zbliżających się mistrzostw świata, warto przytoczyć niezwykłą historię tej, mocno doświadczonej przez los, sportsmenki.

Sport na kółkach

Jako nastolatka, Dorota Bucław trenowała koszykówkę. Zapowiadała się na dobrą zawodniczkę. W 2000 roku, w wypadku samochodowym, doznała urazu kręgosłupa. Była pasażerką, uderzyła głową w dach „malucha”. Gorący prąd przeszedł po jej ciele, po czym obudziła się bezwładna już na łóżku. Diagnoza była jasna: trwała niepełnosprawność…

Przez pierwsze miesiące mogła jedynie poruszać oczami, później dopiero głową. Dzięki intensywnej rehabilitacji udało jej się przesiąść na wózek. Nie ma żadnej chwytności zarówno w palcach, jak i dłoniach. Nie czuje nic od obojczyków do palców u stóp.

Do powrotu na treningi namówił ją wujek, Ryszard Marczak, były maratończyk. – Powiedział, że chyba nadszedł już czas na to, by wziąć się w garść. Koszykówka została wyeliminowana, ale próbowałam swoich sił w kilku dyscyplinach w bydgoskiej „Astorii”. Jednak poświęciłam się tenisowi stołowemu – opowiadała Dorota Bucław w wywiadzie dla serwisu pozabydgoszcz.pl.

– Nie chciałam od nowa zaczynać treningów głównie ze względów psychicznych. Tamta gra, gdy skakałam i biegałam dookoła stołu, jest nieporównywalna ze staniem w jednym miejscu przy stole.

Reprezentantka Polski, poza ogromnymi ograniczeniami fizycznymi, na co dzień napotyka także problemy związane z promocją sportu niepełnosprawnych. Zawodniczka dokładnie pamięta zamieszanie związane z igrzyskami z 2012 roku, z których przekaz telewizyjny nie docierał do Polski. Stacje brytyjskie komentowały wówczas głośno, że własnych telewizji nie przysłały tylko Polska i Pakistan.

– Przez brak transmisji bardzo trudno uzyskać nam sponsorów. Gdyby ich logo pojawiało się w telewizji, to nasze rozmowy wyglądałyby zupełnie inaczej. Mam sponsora w postaci OKT Bydgoszcz. Gdyby znalazło się jeszcze kilka takich firm, miałabym lepsze warunki do trenowania – zwierza się Dorota Bucław.

Specyficzne treningi

Zawodniczka gra specjalnie przygotowaną rakietką. Wkłada rękę w uchwyt dedykowany dla jej wielkości dłoni. To pomaga jej utrzymać rakietkę w wiotkiej ręce, której nie czuje. Dodatkowo obwiązuje ją bandażem – inaczej nie mogłaby grać.

Tytuł mistrzyni Polski w tenisie stołowym w grupie tetraplegików zdobyła w 2008 roku, mimo że do gry wróciła zaledwie rok wcześniej. Tetraplegia to paraliż czterokończynowy, który jest skutkiem uszkodzenia kręgosłupa w odcinku szyjnym. Mimo niedowładu rąk, pingpongistka trenuje trzy, a nawet cztery razy w tygodniu w soleckim Ośrodku Sportu i Rekreacji.

– Jestem bardzo wdzięczna panu Wawrzyniakowi, który udostępnia mi salę do ćwiczeń, a także władzom miasta, które pomagają mi w każdy możliwy sposób. Trenuje ze mną kolega, który siada po drugiej stronie stołu – opowiada mistrzyni.

Operacja „Wyjście”

Każde wyjście z domu Doroty Bucław musi być zaplanowane. Mimo, że posiada schodołaz (sprzęt umożliwiający sprowadzenie jej na wózku z 2. piętra), ufundowany przez Fundację Dum Spiro Spero, wymaga to pomocy osób trzecich. Wyjście do toalety wiąże się z telefonami do sąsiadów i prośbą o pomoc. – Nigdy nie odmawiają mi, gdy jestem w potrzebie – dodaje.

Zawsze ma przy sobie telefon. Wjazd do łazienki jest bardzo wąski. Dłonie może umyć siedząc bokiem. Wiele razy spadła z wózka, a nie było akurat nikogo, kto mógłby ją – jak sama mówi – „pozbierać”. Jest pod opieką Ośrodka Wentylacji z Bydgoszczy. Codziennie musi być podłączona do respiratora na 5-7 godzin, by móc swobodnie oddychać.

Kolejne starty

Dorota Bucław przynależy do Fundacji Zielony Liść, w której nie jest anonimowa i nikt nie pobiera od niej dodatkowych opłat. Kiedyś chciała dostać się do popularnej fundacji, jednak zażądano od niej 3 tys. złotych za samo wzięcie pod swoje skrzydła.

Mówi, że jej wybawieniem jest stawianie sobie wysokich celów. Zajmuje czołowe pozycje w światowych rankingach tenisa stołowego niepełnosprawnych. Kolejny ważny punkt to paraolimpiada w Rio de Janeiro w 2016 roku i zdobycie medalu. Wcześniej jednak zagra w mistrzostwach świata w Pekinie, na których będzie musiała walczyć z kobietami sprawniejszymi od siebie. – Wiem, że to będzie bardzo trudne, ale nie poddam się. Chociaż w sporcie też trzeba mieć trochę szczęścia – zakończyła zawodniczka.