ZKS Palmiarnia Zielona Góra zalicza się do grona ekip, które dokonały znaczących zmian w składzie na nowy sezon Wschodzący Białystok Superligi Mężczyzn. Z trzonu, który świadczył o sile zespołu w ubiegłorocznych rozgrywkach, pozostał jedynie Lucjan Błaszczyk. Zieloną Górę w letniej przerwie międzysezonowej opuścili zarówno Mateusz Gołębiowski (KU AZS Politechnika Rzeszów), jak i Daniel Bąk. W ich miejsce Palmiarnia zakontraktowała dwóch weteranów pingpongowych stołów: 48-letniego Szweda Joergena Perssona oraz 39-letniego Czecha Miroslava Horejsiego. Skład uzupełnia wicemistrz Polski kadetów, Kamil Nalepa.

Sprowadzenie do klubu wielkiej gwiazdy szwedzkiego sportu to pomysł samego Lucjana Błaszczyka, ikony zielonogórskiego i polskiego tenisa stołowego. – Przez dwa miesiące graliśmy wspólnie w siedmiu turniejach w Niemczech. Robiliśmy z Joergenem tzw. „pokazówki”, pogadaliśmy i się udało – zdradza były reprezentant Polski w wywiadzie dla serwisu Sport.pl. – W nadchodzącym sezonie liga będzie niesamowicie mocna, a Joergen pomoże nam w trudnej walce o utrzymanie.

48-letni as ze Szwecji ma grać przede wszystkim w meczach ZKS-u przed własną publicznością. To z pewnością sprawi, że w Zielonej Górze wzrośnie zainteresowanie tenisem stołowym, a miejscowa hala Centrum Rekreacyjno-Sportowego będzie regularnie wypełniana przez kibiców podczas spotkań Superligi.

Na rok z Palmiarnią związał się także leworęczny Miroslav Horejsi. Czech ma pomóc zespołowi nie tylko w grze o ligowe punkty, ale także treningach, szkoleniu młodzieży i wypełnieniu luki, która od lat trapiła zielonogórskich tenisistów stołowych. Chodzi o częste przegrane w pojedynkach indywidualnych z zawodnikami grającymi lewą ręką.

– Musimy mieć kogoś takiego na stałe w Drzonkowie. Nie tylko raz na tydzień, w meczach ligowych, ale na co dzień, by z nami trenował i grał sparingi – wytłumaczył Lucjan Błaszczyk. – Po sezonie zastanawialiśmy się, co dalej. Gdy stanęło na tym, że walczymy, podjęliśmy starania o zatrudnienie zawodnika leworęcznego. I tak oto pojawił się u nas Miro.

Mający blisko 40 lat Horejsi w przeszłości sięgał po drużynowe mistrzostwo Czech, medale w grze pojedynczej, podwójnej i mieszanej, występował na Słowacji i w Niemczech. Pochodzi spod Pragi, a teraz zamieszka w Drzonkowie.

– Jest strasznie ambitny. Z sali treningowej trzeba go wyganiać, bo sam dobrowolnie nie wychodzi. W trakcie pojedynków jest waleczny, nigdy się nie poddaje – ocenia nowego kolegę z drużyny Błaszczyk. – O takie cechy i jego leworęczność nam chodziło. Młodzi mają widzieć profesjonalizm i zaangażowanie. Miro jest optymalnym transferem.

– Aspekt finansowy był ważny. Mogliśmy mieć kogoś lepszego z Azji, ale ten ktoś byłby droższy, przylatywał do nas tylko na mecze i „pożerał” budżet. Dlatego trochę bardziej niż na bieżący wynik, postawiliśmy na trening i ciągłość pracy szkoleniowej. To były priorytety. Z jednej strony wzmacniamy się na ligę, która także się rozwija, z drugiej strony poprawiamy szkolenie. Mamy w klubie np. 15-letniego Kamila Nalepę. Perełka! Trzeba go tylko oszlifować i będzie punktował.

Sam Horejsi z kolei zabrał głos na temat perspektywy współpracy treningowej z Lucjanem Błaszczykiem. – Trzy tygodnie temu spotkaliśmy się na turnieju w Niemczech. Jeżdżę tam od kilku lat. Lucek powiedział mi, że w jego drużynie jest wolne miejsce i potrzebują kogoś takiego jak ja – przyznał Czech. – Znam poziom polskiej ligi, moi rodacy tu grali i grają. Postaram się pomóc w ligowej walce i szkoleniu. Doprowadzę też Lucka do jego dawnego poziomu – zakończył z uśmiechem.

Autor zdjęcia: Andrzej Tomasik (Gazeta.pl)