Patryk Zatówka to swoiste odkrycie minionego roku w polskim tenisie stołowym – nie ma wątpliwości Piotr Szafranek, selekcjoner reprezentacji Polski juniorów, a na co dzień trener ekipy wicemistrzów kraju, ASTS Olimpia-Unia Grudziądz. Mający 17 lat Patryk Zatówka ma za sobą dwanaście bardzo udanych miesięcy. W tym czasie utalentowany pingpongista m.in. sięgnął po srebrny medal w turnieju drużynowym Mistrzostw Europy Juniorów we włoskim Riva del Garda, dotarł do ćwierćfinału turnieju gry pojedynczej w 2. Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich w chińskim Nankinie oraz wywalczył brązowy medal podczas rozgrywanego we Władysławowie, turnieju ITTF Junior Circuit Polish Junior Open.

Ponadto, na arenie ogólnopolskiej Zatówka zwyciężył w kończącym rok, 2. Grand Prix Polski Seniorów w Zawierciu, a w rozgrywkach Wschodzący Białystok Superligi Mężczyzn jako jedyny z Polaków nie zaznał goryczy porażki, odnosząc cztery wygrane indywidualne.

– Wysoką formę i duże możliwości pokazał już w końcówce poprzednich rozgrywek ligowych, kiedy wygrał z czterema reprezentantami kraju: dwukrotnie po 3:0 z mistrzem Europy w deblu Wang Zeng Yi, a także Bartoszem Suchem, Robertem Florasem i Pawłem Fertikowskim – przypomniał w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej trener Piotr Szafranek.

– Jeśli chodzi o Grand Prix Polski w Zawierciu, tylko najzdolniejsi juniorzy potrafią triumfować w takich seniorskich imprezach. Potwierdza się, że nasza droga prowadzenia Patryka jest właściwa.

W Zawierciu 17-letni Zatówka w ciągu trzech dni rozegrał dwanaście pojedynków indywidualnych. W finale pokonał klubowego kolegę, Bartosza Sucha, choć po czterech setach przegrywał w stosunku 1:3.

– Co więcej, w tych setach „Suszi” zwyciężył bardzo gładko: do 2, 4 oraz 4. W piątej partii Zatówka zaczął grać agresywnie i zrobiło się już tylko 2:3, ale szósty set znów długo należał do Sucha, który prowadził nawet 9:5, a potem miał piłkę meczową, której nie wykorzystał – kontynuował Szafranek.

– Jeśli chodzi o Superligę, Patryk występowałby częściej, ale na początku sezonu był kontuzjowany, zaś później dużo czasu spędził w Chinach na przygotowaniach i już samym starcie w Mistrzostwach Świata Juniorów. Jeden mecz opuścił z powodu występu w ogólnopolskim turnieju juniorów, w którym zresztą zanotował „wpadkę” w postaci braku awansu do ćwierćfinału.

– W innych zawodach i spotkaniach jednak nie zawodził, dlatego uważam go za odkrycie roku w naszym tenisie stołowym. Obecność w silnej grupie treningowej, m.in. z Kaii Yoshidą, Wang Yangiem, Pan Dengiem i Suchem, sprawia, że systematycznie czyni on postępy.