Dorota Borkowska to polska tenisistka stołowa, która najlepiej wypadła podczas Mistrzostw Świata Weteranów. Wspólnie z Joanną Kubler-Kielb ze Stanów Zjednoczonych zdobyła brązowy medal w grze podwójnej.

Jak u Pani zaczęła się przygoda z tenisem stołowym?


Dorota Borkowska:
Jeszcze kiedy byłam dzieckiem tata zabierał mnie w wózku na treningi i zawody. Tak to się zaczęło…


Co Pani daje gra w pingponga?


D.B:
Tenis stołowy po prostu sprawia mi radość. To moja odskocznia od dnia codziennego. Dzięki pingpongowi można poznać nowych ludzi, poznawać świat.


Pani największe sukcesy oprócz tego w Las Vegas?


D.B:
W każdej kategorii wiekowej zdobywałam mistrzostwo Polski,, a w roku 1990 wyjechałam na kontrakt do Niemiec… I tak tam zostałam przez 15 lat.


Jak Pani łączy życie prywatne z treningami?


D.B:
Pracuję jako nauczyciel WF-u i tenisa stołowego w szkole podstawowej. Praktycznie cały czas mam kontakt z dyscypliną. Po pracy jadę na trening swój albo trenuje dzieci razem z tatą w klubie sportowym.


Wrażenia z Las Vegas? Co Panią zaskoczyło, a co rozczarowało?


D.B:
Zawsze moim marzeniem było wyjechać do USA i zobaczyć Wielki Kanion i to właśnie w Las Vegas. To bardzo miłe wspomnienia, wielu uśmiechniętych i otwartych ludzi.A Wielki Kanion… nie do opisania!
No i największe przeżycie to medal. Wielu zawodników stworzyło coś wspaniałego. Ludzie starsi i młodsi grający i bawiący się przy stole,, ogromna hala.
Cieszę się, że mogłam zagrać debla z moją koleżanką klubowa sprzed lat Asią Kubler. Asia wyjechała 18 lat temu do USA i przestała grać, jednak na moje hasło, że zagramy na mistrzostwach świata zaczęła znów trenować. Na zawodach była wspaniała atmosfera, zarówno w polskiej drużynie jak i innych. Po każdym meczu fotka, uśmiech i buziak… Super!